Od kiedy na poważnie zajmuję się tworzeniem w technice String Art bardzo często słyszę, że ktoś nie posądzał mnie o takie talenty. Czy taki stan rzeczy dziwi mnie? I tak i nie.
Dziwi mnie, ponieważ zawsze coś majsterkowałem i tworzyłem. Wydawało mi się więc oczywiste, że jeśli tworzę to każdy wie, że tworzę. Cytując Radka Kotarskiego: „Nic bardziej mylnego”. Po zagłębieniu się w świat soc犀利士 ial mediów i praw nimi rządzących dowiedziałem się, że jest coś takiego jak zasięgi. Chodzi o to, że z bardzo dużym prawdopodobieństwem większość moich znajomych nigdy nie zobaczyła zdjęć moich pierwszych obrazów w nitkowej technice, które wstawiałem na Facebooka już w 2015 roku. Po prostu treści są filtrowane i dociera się do grupy ustalonej z góry przez algorytmy. Ale to materiał na kolejny wpis 😉
Z drugiej strony taki stan rzeczy nie dziwi, ponieważ cała odpowiedzialność za poinformowanie moich bliskich o moich pasjach i zainteresowaniach spoczywa na mnie. Skoro słabo komunikowałem to czym się zajmuje to mało osób dowiedziało się o tym. Może nie do końca tworzyłem „do szuflady”, ponieważ miałem jakieś przebłyski pochwalenia się światu. Bardziej bliskim prawdzie będzie stwierdzenie, że jedną nogą wciąż mocno w tej szufladzie stałem.
Stąd mogę przejść do odpowiedzi na pytanie, które postawiłem w tytule. Zawsze majsterkowałem, ale nie zawsze dawałem się poznać światu. Całkiem niedawno zajrzałem w głąb siebie i okazało się, że całe życie tworzyłem, poprawiając manualne skille i szukając techniki, do której poczuję miętę.
Zawsze bardzo lubiłem plastykę i technikę. Lubiłem uczyć się nowych technik, prawie zawsze nowe techniki poznane w szkole testowałem też w domu. Kochałem różne praktyczne lekcje, ponieważ od małego wciąż plątałem się pod nogami tacie, który prawie cale życie pracował jako stolarz. Tata jak każdy prawdziwy majster miał swój mały warsztat z profesjonalnym stołem stolarskim i narzędziami. Były zajęcia, które obowiązkowo musiałem wykonywać pod nadzorem (np. dłuto, strug i cięcie piłą), ale najpotrzebniejsze czyli wbijanie gwoździ mogłem spokojnie trenować. Pamiętam, że jako dziecko nie mogłem zrozumieć w jaki sposób tata tak ładnie potrafi wbić gwóźdź. Moje krzywiły się na potęgę. Tata czasem był zły, że tak wiele z nich wykrzywiam, bo musiał je prostować i dawać mi z powrotem.
Moje dzieciństwo to pierwsze lata po PRL, wychowywałem się z 3 rodzeństwa. Zabawa kawałkami drewna, budowanie drewnianymi klockami jaki zrobił mi tata i szlifowanie papierem ściernym to były jedne z moich ulubionych zajęć. Bardzo długo żyłem w przekonaniu, że każdy potrafi posługiwać się podstawowymi narzędziami stolarskimi, zna się na gatunkach drewna i ogólnie każdy tata jest mega zdolnym majsterkowiczem. No i znowu, życie zweryfikowało i okazało się, że jest inaczej.
I te wszystkie przemyślenia doprowadziły mnie do kilku wniosków, którymi się z Wami podzielę, ponieważ empirycznie dowiodłem (nie zawsze świadomie) że warto uczyć dzieci praktycznych umiejętności oraz warto tworzyć będąc już dorosłym i odpowiedzialnym za swoje czyny obywatelem.
- Warto pielęgnować w dzieciach taką iskierkę twórczego wyrażania siebie. Pomagać, zapewniać materiały albo po prostu podsunąć jakąś technikę lub rozwiązanie.
Stąd narodził się pomysł aby pomóc w nauce techniki String Art poprzez artykuły, zestawy DIY, szablony i tutoriale.
- Korzystaj ze wszystkich okazji do nauczenia się czegoś praktycznego. Nieważne czy to wbijanie gwoździ czy haftowanie. Znajomość „know how” rękodzieła może pomóc Ci znaleźć własnego „konika” lub przyda się do wsparcia niezdecydowanego dziecka.
Obecnie wszystko jest znacznie bardziej dostępne, nie ma już żadnych wymówek.
- Nigdy nie wiadomo, kiedy wcześniejsze umiejętności przydają się w życiu. Wbijanie gwoździ znam od dziecka i przez pierwsze 25 lat życia nawet nie przeszło mi przez myśl, że kiedyś będę tworzył sztukę korzystając z tej umiejętności. Oczywiście do tego dochodzi masa innych czynników, ale nie jest niczym odkrywczym stwierdzenie, że każda podróż miała gdzieś swój początek.
Wszystkie stolarskie umiejętności z dzieciństwa oraz pracy na stolarni w młodym wieku przydają mi się właśnie teraz, kiedy pracuję i tworzę na drewnianych materiałach. Podstawowych umiejętności będę uczył w filmikach, dlatego warto być na bieżąco z moim kontem na YouTube.
Dziękuję, że wpadłeś/aś przeczytać ten dość osobisty i mam nadzieję, że w jakimś stopniu inspirujący tekst. Od kiedy zostałem ojcem inaczej patrzę na świat.
Będzie mi bardzo miło jeśli napiszesz w komentarzu czy myślisz podobnie oraz czy również od małego miałeś kontakt z tworzeniem oraz jaka była rola rodziców w tym wszystkim.
Pozdrawiam, Wasz String Man – Błażej
Praca nad wykonaniem obrazu string art sprawila mi duzo satysfakcji, bardzo fajne zajecie na dlugie jesienne wieczory i przy nalezytym przylozeniu sie – niesamowity efekt! Zestaw wyposazony we wszystkie niezbedne materialy (z wyjatkiem mlotka) oraz przejrzysta instrukcje, solidne wykonanie i przygotowanie – widac dbalosc o klienta. Polecam!
Agata, bardzo cieszę się, że tworzenie było dla Ciebie ciekawym doświadczeniem i, że podzieliłaś się swoimi wrażeniami. Witam w świecie Sztuki Nici 😉 serdecznie pozdrawiam, Błażej
Rękodzieło, zwłaszcza technika String Art, którą tak pasjonująco opisałeś, jest nie tylko twórczą ekspresją, ale także wyrazem połączenia umysłu i ducha z praktycznymi umiejętnościami. Co więcej, współczesne rękodzieło może być mostem między pokoleniami, umożliwiającym dzielenie się wiedzą i doświadczeniem. Nie jest to jedynie hobby, ale często sposób na wyrażenie siebie i zachowanie pewnych tradycji. W twoim przypadku technika String Art stała się nie tylko pasją, ale również drogą do nauczania innych, zarówno dorosłych, jak i dzieci. Rękodzieło może być wyrazem szacunku dla tradycji i dziedzictwa kulturowego. Może to być zastosowanie tradycyjnych technik tkackich w nowoczesnym wnętrzu czy wykorzystanie wzorów z lokalnej kultury w meblach i dodatkach. Żyjemy w czasach, gdy rękodzieło nie jest już zarezerwowane tylko dla rzemieślników. Dzięki internetowi, zestawom DIY i tutorialom, każdy może spróbować swoich sił w różnych technikach, niezależnie od poziomu umiejętności.
Cześć. masz rację 😀 bardzo interesująco to opisał*ś. Analogia do mostu na pewno zostanie ze mną na dłużej, bardzo trafna. Spędzanie czasu międzypokoleniowo to czas, który zostaje z nami jako wspomnienie na całe lata, a czasem nawet jedyne co się pamięta o kimś. Cieszę się, że dzięki możliwościom dzisiejszych czasów można docierać do innych ze swoja pasją i przekazywać tą wiedzę dalej. Serdecznie dziekuję za te słowo! Totalnie to czuję, serdecznie pozdrawiam, Błażej